czwartek, 31 stycznia 2013

Klasyczny sernik z polewą karmelową

Kiedyś myślałam, że nie lubię sernika. Jawił mi się jako średnio przyjemne ciasto z rodzynkami. Pewnego dnia odkryłam, że w serniku wcale nie musi być rodzynek, a wariacji na jego temat są tysiące. Robiłam już sernik z chałwą, nutellą, piernikowy...kiedyś na pewno się z Wami podzielę. Dzisiaj klasycznie. Jedynym "szaleństwem" w tym serniku jest karmelowa polewa. Inspirację znalazłam tutaj.




Składniki:

120 g ciastek pełnoziarnistych
50 g masła

500 g twarogu zmielonego
opakowanie serka mascarpone 
3 jajka
puszka skondensowanego mleka słodzonego 
łyżeczka ekstraktu z wanilii
łyżka mąki ziemniaczanej

1/4 puszki masy krówkowej lub jak w moim przypadku gotowa masa ze słodzonego mleka gotowanego takiego jak to.

Większość poradników na temat pieczenia serników podkreśla, że składniki powinny mieć temperaturę pokojową. Nie powinnam się przyznawać ale zazwyczaj o tym zapominam ale wy tego nie róbcie.

Tortownica ok 20-22 cm.

Sposób przygotowania: 

Ciastka za pomocą blendera lub wałka kruszę na piasek. Rozpuszczam masło. Dodaję masło do ciastek. Formę (obręcz) smaruję masłem, dół wykładam papierem do pieczenia. Na spód wysypuję masę ciasteczkową, wyrównuję, wkładam formę do lodówki. 
W międzyczasie miksuję twaróg, mascarpone, jajka, mleko skondensowane, ekstrakt oraz mąkę. Masa powinna być gładka i nie mieć grudek. 
Wyciągam spód z lodówki, przelewam na niego masę serową. Sernik ten najlepiej piec w kąpieli wodnej tzn. do piekarnika na poziom niżej ( tak jakby pod ciasto) wkładam naczynie żaroodporne wypełnione wrzącą wodą. Piekę w 170 stopniach bez termoobiegu (góra-dół) przez ok. 60 minut. Studzę w uchylonym piekarniku. Wkładam do lodówki na całą noc. Następnego dnia polewam masą krówkową - jeśli masa jest zbyt gęsta podgrzewam ją przez chwilę ciągle mieszając. 

Smacznego!
Joanna





poniedziałek, 28 stycznia 2013

Gulasz greckich bogów

Z  poniedziałkiem z reguły jest tak, że jest dziwnym dniem. Nigdy nie potrafię zrozumieć dlaczego tak szybko przyszedł burząc spokój cudownego weekendu i kompletnie nie wiadomo z jakiego powodu  tak się ciągnie… w głowie ciągle wspomnienia leniwej niedzieli a przed nami tydzień ciężkiej pracy. Można się chować pod kołdrę, można udawać, że nie słyszy się budzika, można też wykreślić poniedziałki z kalendarza. To jednak nic nie zmieni.

Nie rozumiem poniedziałków. W poniedziałki jestem dwa razy bardziej leniwa niż we wtorki i mam trzy razy mniej energii niż w piątki ;-) Dlatego właśnie w poniedziałki z reguły jemy niedzielny obiad ;-) I dlatego też dzisiaj będzie niedzielny obiad dumnie nazwany gulaszem greckich bogów.
Tyle pewnie w tym gulaszu greckiego smaku, co w polskim barszczu ukraińskim czy robionych w Polsce ruskich pierogach. Ale, że w Grecji nigdy nie byłam, trzymać się będę wersji, że to najprawdziwszy grecki gulasz. Przy najbliższej okazji odwiedzę wyspę Kos, Zakhyntos czy inne Ateny i sprawdzę na ile grecki owy przepis był. Ale na razie musicie uwierzyć mi na słowo ;-)
Gulasz jest tak pyszny, ze właściwie nie ma znaczenia z którego zakątka świata pochodzi receptura!

Przepis dostałam od mamy R. Gulasz  smakował mi tak bardzo, że już następnego dnia zabrałam się za gotowanie.




Składniki:


1,5 kg surowej szynki bez kości
Szklanka wytrawnego czerwonego wina
2 łyżki czerwonego octu winnego
Oliwa grecka extra vergine
2 czerwone papryki
2 marchewki
Por
Pęczek świeżej natki pietruszki
250 g suszonych śliwek
Łyżka przecieru pomidorowego
2 łyżki suszonego oregano
Sok z 1 cytryny
Olej rzepakowy

Sposób przygotowania:
Paprykę i marchewkę siekam w drobną kosteczkę, pora w cienkie plasterki.
Mięso nacieram solą, pieprzem i oregano a następnie kroję w niewielką kostkę. Na dużej patelni rozgrzewam oliwę. Układam wieprzowinę partiami dokładnie obsmażając z każdej strony tak, aby wszystkie kawałki były złoto-rumiane. Następnie do mięsa wlewam wino i czerwony ocet winny dusząc przez 5 do 10 minut. Gdy objętość wina zmaleje do 2/3 zdejmuję patelnię z ognia. Zawartość patelni przekładam do miski lub garnka. 
Następnie wlewam na patelnię kolejną  porcję oleju. Przez około 15 minut na niewielkim ogniu smażę pora, marchewkę i paprykę*. Warzywa mieszam, przyprawiam solą, pieprzem, oregano i pozostawiam na patelni do momentu aż zmiękną. 
Usmażone mięso oraz warzywa przekładam do dużego garnka o grubym dnie. Do gulaszu dodaję przecier pomidorowy i wlewam tyle wody, by pokryła wszystkie składniki. Potrawę doprowadzam do wrzenia, po czym przykrywam garnek i zmniejszam ogień. Gulasz powinien dusić się około 1,5 godziny. Mięso  zaczyna się wtedy delikatnie rozpadać. W tym momencie dodaje pokrojone śliwki i gotuje jeszcze przez 40 minut. 
Na koniec dodaję sos z cytryny, jeśli jest taka potrzeba dodatkowo doprawiam sola i pieprzem. 
Danie posypuję drobno posiekaną natką pietruszki i skrapiam grecką oliwą extra vergine. Gulasz podawałam z kaszą kuskus lub z kluskami śląskimi.


Smacznych podróży kulinarnych!
Aga

*zauważyłam, że z papryki schodziła skórka. Wydaje mi się, że można ją podsmażyć później i dodać na sam koniec wraz ze śliwkami. 












sobota, 26 stycznia 2013

Pączki

Karnawał. Czas kulinarnej rozpusty. Pączki, faworki... :) Za pączki w mojej rodzinie zawsze odpowiadała Babcia Z. Babcia B za faworki ale o tym innym razem... Przyszedł moment kiedy ktoś musiał przejąć pałeczkę. Padło na mnie. Zaprosiłam więc Babcię, wzięłam notes i poprosiłam o przepis. Nie było łatwo. Babcia stosuje w kuchni taktykę improwizacji czasem nazywaną taktyką "na oko". Dlatego ważne jest aby żywo reagować na wydarzenia i zaufać swojej intuicji. Jeśli ciasto wydaje nam się za twarde - dodajemy więcej mleka. Jeśli za rzadkie - mąki. Podobnie ze smażeniem, musimy obserwować jak działa nasz piec. Do dzieła! :)




Składniki na ok 25 pączków (zależy od wielkości):

0,5 kg mąki pszennej
6 żółtek
125 g masła
50 g drożdży świeżych 
ok 300-350 ml mleka
2 łyżki spirytus
4 łyżki cukru
szczypta soli
cukier puder
cukier wanilinowy
olej

Nadzienie - co lubimy. U mnie do połowy pączków słoik wiśni do drugiej powidła śliwkowe - wszystko kupne (niestety :))




Sposób przygotowania:

Zaczynam od przygotowania rozczynu z drożdży. Dróżdże mieszam z łyżką mleka i łyżką cukru do momentu aż nie będzie grudek. Odstawiam pod przykryciem w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10-15 minut. 

W misce mikserem mieszamy 6 żółtek, 3 łyżki cukru oraz szczyptę soli. 
Gdy drożdże "urosną" dodaję je i mąkę do żółtek. Mieszam. W międzyczasie roztapiam masło. Dodaję ok 125 ml mleka do ciasta i rozpoczynam wyrabianie (ręcznie lub mikserem z końcówką do ciasta drożdżowego). Po chwili dodaję kolejne 125 ml mleka (reszta zostawiam i dodaję w przypadku gdy ciasto będzie zbyt twarde). Dodaję połowę roztopionego masła i kontynuuję wyrabiania. Po chwili dodaję resztę masła. Ciasto należy wyrabiać do momentu kiedy lśniące i słabo klejące (trochę kleić się powinno ale nie za bardzo).
Odstawiam do wyrośnięcia na ok. godzinę.

Z wyrośniętego ciasta biorę po kawałku, podsypuje mąką i lekko rozpłaszczam. Nakładam farsz i składam. Następnie formuję coś na kształt kulki. Pączki układam w odstępach ok. 4 cm. Zostawiam do wyrośnięcia na ok. 30 min. 

Do niezbyt wysokiego, szerokiego garnka wlewam olej tyle by sięgał do połowy wysokości pączka - pączki powinny w nim pływać i nie dotykać dna. Olej podgrzewam powoli do momentu aż zacznie lekko skwierczeć (jeśli będzie zbyt gorący pączki od razu staną się zbyt ciemne). Smażę ok 5 minut, po 2,5 minuty z każdej strony. Drewnianym patyczkiem wkuwam się w pączka by sprawdzić czy nie jest surowy (ciasto nie powinno przyklejać się do patyczka). Ważne jest wyczucie pieca. Warto pierwszą partię - 1 lub 2 pączki usmażyć na próbę na początku żeby zobaczyć jak to działa.

Usmażone pączki wykładam na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Posypuje pączki cukrem pudrem wymieszanym z cukrem wanilinowym. Pączek sam w sobie nie jest bardzo słodki więc nie żałuję mu cukru:)

Smacznego!

J.








wtorek, 22 stycznia 2013

Rosyjska pasta do kanapek

Szpinak - znienawidzony przez dzieci, uparcie wciskany do buziek małych niejadków przez nadgorliwe mamusie. Jest jednym z najbardziej odżywczych warzyw. 
Ja na szczęście jestem już dużym dzieckiem i ze szpinakiem nie mam żadnych problemów, uwielbiam w każdej ilości i postaci. (Jak widać szpinak kochają nie tylko wielbiciele kreskówki z Popeye w roli głównej ;-) 

Składniki:

około 300 g liści świeżego szpinaku
250 g tłustego białego sera
2 niewielkie cebule
100 g masła
2 łyżki ostrej musztardy
łyżka soku z cytryny
sól, pieprz, cukier - do smaku





Sposób przygotowania:


Szpinak przekładam do durszlaka, przelewam najpierw zimną a później ciepłą wodą, dokładnie płuczę. Odcinam ogonki z liści. 
W garnku gotuję osoloną wodę. Do wrzątku wrzucam szpinak na około 3-4 minuty, następnie odcedzam.
Cebulę siekam drobniutko i pozostawiam na rozgrzanej patelni aż się zeszkli. Cebulkę podsmażam na maśle. Następnie dodaję szpinak i jeszcze przez chwile smażę całość. 
Szpinak, cebule i biały ser miksuję na gładką masę, doprawiam solą, pieprzem i musztardą. Pastę odstawiam na chwile do lodówki, by się trochę schłodziła.
Pasta jest pikantna, przepyszna.

Nic prostszego!


To co? Szpinak czy hamburgery? :-)



Aga

niedziela, 20 stycznia 2013

Banoffee pie

Pierwszy raz Banoffee pie jadłam jakiś czas temu z P. w Piece of cake. Niedawno przepis wrzuciła White Plate. To był znak, że czas przypomnieć sobie ten smak i zrobić Banoffee pie. Bardzo smaczny deser, łatwy i szybki do zrobienia. Bez piekarnika :) 





Składniki (na tortownice o średnicy ok. 26 cm)

250 g ciasteczek owsianych
ok. 80 g roztopionego masła
puszka masy krówkowej lub karmelowej
3 banany
cytryna do skropienia bananów
opakowanie sera mascarpone
250 ml śmietany 36%
łyżka cukru pudru - ja nie użyłam zakładając, że ciasto samo w sobie będzie słodkie aczkolwiek warto ją jednak dodać
kakao


Sposób przygotowania:

Ciasteczka kruszę na piasek (można blenderem, można przesypać je do woreczka i potraktować wałkiem do ciasta, tłuczkiem do mięsa - cokolwiek mamy pod ręką). Następnie pokruszone ciastka mieszam z masłem, powinna powstać gładka i sucha masa. Wykładam ciastka do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia - na spód i brzeg. 
Podgrzewam masę krówkową aby stała się bardziej płynna. Smaruję nią spód ciasta. Na masę nakładam pokrojone w plasterki banany (można je skropić sokiem z cytryny). 
Mascarpone delikatnie miksuję dodając po jednej łyżce śmietanę i ewentualnie cukier. Gładką masę układam na bananach, posypuję kakao i wkładam na kilka godzin do lodówki.

Smacznego!
J.

Leżąc pod kocem, pochłaniając Banoffee słucham :)



piątek, 18 stycznia 2013

Tartaletki z karmelizowaną cebulą i pesto

Tartaletki po raz pierwszy zrobiłam podczas Akademii Kulinarnej SPOT i zakochałam się w nich bez pamięci. Zazwyczaj robię je, gdy odwiedzamy znajomych. Nadają się idealnie jako dodatek do kolacji lub jako przekąska np. do białego wina ;-)

Składniki: 
ciasto francuskie – 1 opakowanie
pomidorki koktajlowe – 9 sztuk 
ser ricotta (około 200g) 

Karmelizowana cebula: 
4 czerwone cebule 
masło 
3 ząbki czosnku 
3 łyżki cukru (najlepiej brązowego) 
krem lub ocet balsamiczny 
szczypta soli

Pesto:
świeża bazylia w doniczce x 2 
4 ząbki czosnku
gruba sól
3 łyżki startego parmezanu
8 łyżek oliwy z oliwek




Sposób wykonania:
Cebulę obieram i siekam lub kroję w piórka. Na rozgrzaną patelnię kładę masło a następnie cebulę, cukier, sól i krem balsamiczny (ale może być również zwykły ocet balsamiczny, który jest tańszy. Krem jest dużo gęstszy, ale powstaje z octu przez odparowanie, więc praktycznie można korzystać z obu składników). Wszystko smażę na patelni czy tez garnuszku przez około 15 minut, aż do do momentu powstania gęstego dżemu.
Ciastem francuskim wykładam foremkę na muffinki. Bardzo praktyczne i wygodne są silikonowe foremki, ale na razie takowych nie posiadam więc cieszę się tym co mam ;-) Na ciasto wykładam karmelizowaną cebulę, następnie do każdej tartaletki dodaję łyżkę ricotty. Na środku umieszczam pomidorka koktajlowego. Całość skrapiam oliwą oliwek i wstawiam do piekarnika rozgrzanego do temperatury 200 stopni. Tartaletki piekę przez około 20 minut.
W tym czasie przygotowuję pesto. Gdy nie mam zbyt wiele czasu na tartaletki trafia pesto ze słoika, ale stanowczo polecam te własnoręcznie przygotowane ;-)
Krzaczki bazylii odzieram z listków, myję je i suszę. W moździerzu rozcieram czosnek z grubą solą. Dodaję bazylię, parmezan i łączę ze sobą wszystkie składniki. Powoli dodaje oliwę do momentu aż powstanie jednolita masa. 
Tartaletki wyjmuję z piekarnika, polewam pesto i dekoruję świeżym majerankiem. 
Tartaletki są przepyszne na ciepło, ale równie dobrze smakują na zimno.

Aga


wtorek, 15 stycznia 2013

Brownie karmelowe


Przepyszne! Najlepsze brownie jakie jadłam w życiu. Połączenie czekolady, karmelu i słonych orzeszków – strzał w dziesiątkę. Ale ostrzegam, to ciasto jest nieziemsko słodkie. Jak spróbujecie kawałek zrozumiecie dlaczego warto je piec na małej blaszce. Przepis znaleziony na niezawodnej Kwestii Smaku.


Składniki:

Na ciasto:
200 g czekolady
200 g masła
3 jajka
220 g cukru (najlepiej drobnego do wypieków)
120 g mąki
Na masę karmelową:
1/3 kostki masła
½ szklanki cukru
2 szklanki mleka w proszku
100 g solonych orzeszków ziemnych
250 g serka mascarpone
Na polewę:
1/3 kostki masła
1/3 szklanki cukru
½ szklanki śmietanki 30%
+ słone orzeszki ziemne do posypania ok 100g.

Blacha do ciasta na ok 20x24 cm.

Sposób przygotowania:
Orzeszki ziemne wsypuję do blaszki i wstawiam do piekarnika nagrzanego na 160 stopni na około 10 minut aż się zarumienią.

Zaczynam od przygotowania ciasta. Czekoladę roztapiam z masłem w garnku, studzę. Jajka i cukier ubijam na puszysta pianę. Do ubitych jajek dodaję masę czekoladową. Mieszam. Do całości dodaję mąkę. Ciasto przelewam do blachy wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę w piekarniku nagrzanym do 170 stopni przez 25 minut.

W międzyczasie przygotowuję masę karmelową. Roztapiam masło w rondelku z grubym dnem, dodaję cukier. Podgrzewam na małym ogniu, przez ok 15 minut, cały czas mieszając! Gdy cukier zrobi się brązowy wlewam pół szklanki wody. Gotuję do momentu aż karmel stanie się gładką masą. 100 g orzeszków siekam na małe kawałki i dodaję do masy karmelowej. Do ostudzonej masy dodaję mascarpone, mieszam.

Teraz czas na polewę. Masło roztapiam, dodaję cukier, gotuję na małym ogniu, cały czas mieszam! Po ok 15 minutach gdy cukier będzie brązowy dodaję śmietankę 30%. Gotuję do momentu aż masa będzie gładka.
Teraz czas wszystko złożyć w całość J Ostudzone ciasto przekrawam w poprzek aby powstały dwa blaty. Na dolnym blacie rozsmarowuję połowę masy karmelowej. Przykrywam drugim blatem, na którym rozsmarowuję resztę masy karmelowej. Całość posypuję resztą (100g) orzeszków i polewam polewą. Wstawiam do lodówki. Przed podaniem ciasto dobrze wyjąć wcześniej aby nabrało temperatury otoczenia.
Smacznego!

J.








poniedziałek, 14 stycznia 2013

Sałatka z rukolą, czerwoną cebulą i boczkiem


Czasem sobie myślę, że urodziłam się Włoszką, uwielbiam Włochy, włoskie jedzenie, włoski styl życia, samych Włochów może nieco mniej ;-) Zdarzyło mi się odwiedzić kilka razy słoneczną Italię, zawsze wracałam „o kilka kilogramów piękniejsza” ;-)
Oryginalne włoskie zupy:  krem ze szparagów, cukinii, brokułów, krem szpinakowo-kolendrowy czy marchewkowy z nutą pomarańczy…  te kulinarne podróże jeszcze przed nami. A dziś sałatka na ciepło z rukolą, cebulą i boczkiem.

Składniki:

250-300 g świeżej rukoli
30 dag chudego boczku
4 niewielkie czerwone cebule
Orzeszki pinii (ewentualnie pestki dyni lub słonecznika)

Sos:
Musztarda Dijon – 1, 5  łyżki
Ocet balsamiczny- 2 łyżki
Miód – 2 łyżki
Oliwa z oliwek – 5 łyżek
2 ząbki czosnku
sól i pieprz do smaku

Sposób przygotowania:

Rukolę przekładam do sitka i przelewam  najpierw zimną, a następnie ciepłą wodą. Pozostawiam do osuszenia na papierowym ręczniku.
Boczek kroję w plasterki starając się, by były one naprawdę cienkie, w ten sposób łatwiej uzyskać delikatny, chrupiący smak. Na patelni rozgrzewam oliwę i podsmażam boczek z każdej strony do momentu aż będzie chrupiący. Boczek przekładam do miseczki wyłożonej papierowym ręcznikiem, tak, by trochę go osuszyć.  Następnie zlewam tłuszcz do miseczki. Tłuszcz ze smażenia przyda się do sosu (oryginalnie był on podstawą sosu, ja jednak podaje tą sałatkę z moim ulubionym sosem, który nadaje jej słodko-ostry smak).
Cebulę obieram i kroję na ćwiartki lub piórka. Na patelnię wlewam niewiele oleju, tak, aby cebula nie była zanurzona w tłuszczu, a raczej lekko podpiekała się z każdej strony. Cebulkę smażę od 5 do 10 minut.

Sos: Czosnek rozcieram z solą w moździeżu, dodaję miód, musztardę, ocet balsamiczny i oliwę z oliwek. Wszystkie składniki dokładnie mieszam. Sos powinien być stosunkowo gęsty. W razie potrzeby dodaję więcej musztardy.

Wszystkie składniki delikatnie mieszam i polewam sosem.

Pestki dyni i słonecznika prażę na rozgrzanej patelni (uwaga – pestki dyni mogą zaatakować, gdy zbyt długo pozostają na gorącej patelni ;-) Posypuję nimi  sałatkę. 
Sałatka najlepiej smakuje na ciepło.

Smacznego !
Aga



niedziela, 13 stycznia 2013

Pożywne śniadanie, czyli energia od rana


Stwierdzam autorytarnie, że poranki są zdecydowanie najgorszą porą dnia ;-)
Szczególnie zimą, gdy o 6 rano za oknami jest wyjątkowo szaro i brzydko.  Ciężko jest się podnieść z łóżka, „włączyć tryb myślenia”, nie mówiąc już o pomysłowym śniadaniu, które ma nam dostarczyć energię na resztę dnia.  „Breakfast” w języku angielskim  oznacza dosłownie przerwanie postu , który nasz organizm miał w czasie snu. Ja zawsze budzę się bardzo głodna :-)
A mój pomysł na zdrowe i pożywne śniadanie jest bardzo prosty. Bazuję na naturalnym jogurcie dodając do niego otręby, muesli, banany, starte jabłko, pestki dyni czy słonecznika, w zależności od nastroju J Uwielbiam otręby pszenne, które są naturalnym źródłem błonnika. Ciekawe jest to, że błonnik pęcznieje w żołądku, zwiększa się tym samym objętość pokarmu a uczucie głodu maleje :-)





Składniki:

Jogurt naturalny - ok. 300g
Banan – 1 szt.
Otręby żytnie – 2 łyżki
Otręby pszenne – 5 łyżek
Miód – 2 łyżki
Pestki dyni i słonecznika, siemię lniane  – do posypania

Sposób przygotowania:

Kiedyś, gdy miałam więcej czasu – wszystkie składniki traktowałam blenderem teraz, nie chce mi się zmywać tylu naczyń ;-)  Banana kroję w plasterki, mieszam z jogurtem, otrębami, miodem :-) Wszystko posypuję pestkami dyni, słonecznika. Opcjonalnie dodaję też siemię lniane. 

Miłego dnia!

Aga



środa, 9 stycznia 2013

Brioszki z dżemem




Drożdżówki do tej pory kojarzyły mi się głównie z przysmakiem dostępnym jedynie w piekarniach. Aż postanowiłam podjąć wyzwanie i wyprodukować je własnoręcznie. Powiem Wam szczerze – zjeść własnoręcznie upieczoną drożdżówkę – bezcenne. Nie łudźmy się, że nie jest to czasochłonne zajęcia ale naprawdę warto. Przepis znaleziony tutaj tutaj.

Składnik:
 2 łyżeczki suchych drożdży instant
2 łyżki ciepłej wody
szczypta cukru

500 g mąki pszennej tortowej
50 g cukru
1 i 1/2 łyżeczki soli
5 dużych jajek
350 g miękkiego masła, pokrojonego na kawałki
Słoik dżemu – ja użyłam z owoców leśnych ale może być też truskawka, jagoda, malina.
Roztrzepane jajko

Sposób przygotowania:
Drożdże mieszam z ciepłą wodą i szczyptą cukru. Odstawiam w ciepłe miejsce na ok. 10-15 minut do momentu aż się spienią. Do miski przesiewam mąkę, dodaję drożdże, cukier, sól oraz 3 jajka. Składniki mieszam. Wyrabiam (ręką lub mikserem z hakiem do ciasta drożdżowego) stopniowo dodając pozostałe 2 jajka. Ciasto wyrabiam tak długo aż będzie gładkie i elastyczne. Do ciasta stopniowo dodaję masło – nie przerywając wyrabiania lub miksowania. Kolejne kawałki masła dodaję w momencie, w którym poprzednie wymieszały się z ciastem. Miskę z ciastem przykrywam folią i odstawiam do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok 1,5 godziny. W tym czasie ciasto powinno podwoić swoją objętość. Po tym czasie uderzam pięścią w ciasto, formuję kulę, przykrywam i odstawiam na całą noc do lodówki.

Ciasto kroję na 16 równych kawałków. Każdy rozwałkowuję na placek gruby na ok 6mm, warto pamiętać żeby podczas wałkowania podsypać je mąką ponieważ ciast może się przyklejać. Każdy placek smaruję dżemem. Zawijam w rulon. Rulon składam na pół, nacinam nożem do ¾ długości od strony zgięcia. Rozkładam ciasto formując serce. Układam na blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia. Przykrywam folią i odstawiam na 1,5 godziny do wyrośnięcia.
Drożdżówki smaruję roztrzepanym jajkiem. Piekę w piekarniku nagrzanym do 190 stopni przez  ok 15 minut, do momentu aż się zarumienią. Warto je obserwować przez szybkę podczas pieczenia. Podaję ciepłe.
Smacznego!


poniedziałek, 7 stycznia 2013

Świąteczne pierniki



Wczoraj wieczorem wyznawcy prawosławia zasiedli przy wigilijnych stołach, a dziś obchodzą pierwszy dzień świąt. Odkąd wróciłam na Daleki Daleki Wschód coraz bardziej świadomie odkrywam piękno i specyfikę tego regionu opisywanego często jako tygiel kultur. Aż 30% mieszkańców miasta stanowią wyznawcy Autokefalicznego Kościoła Prawosławnego w Polsce.
Dlatego dzisiaj przepis na przepyszne pierniki, które mogą być ozdobą choinkowa, prezentem czy dodatkiem do kawy. Przepis jest ekstremalnie prosty.                                     


                                                                    

Składniki:

3 szklanki mąki
1/3 szklanki miodu
10 dag masła
1 szklanka cukru
2-3 łyżki śmietany
1 łyżeczka sody
2 jajka 
przyprawa do pierników
mięta suszona rozkruszona




Sposób przygotowania:
Miód i masło podgrzewam i rozpuszczam w niewielkim garnuszku. Czekam aż masa nieco przestygnie i  dodaję kolejne składniki: sodę, cukier i mąkę, śmietanę oraz jajka. (by nadać piernikom ciekawego zapachu można dodać także pokruszoną suszoną miętę). Wszystko mieszam. Masę zagniatam, tak by uzyskała twarda i zbita konsystencję. Jeśli ciasto jest niespójne, dodaję jeszcze kilka łyżek śmietany bądź mleka.
Gdy ciasto jest już gładkie przekładam masę na posypaną mąką stolnicę, rozwałkowując ją na placek o grubości około jednego centymetra. 
Następnie wycinam kształty foremką lub według własnej wyobraźni ;-) 
Pierniczki układam blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piekę około 15-20 minut w rozgrzanym do temperatury 180 stopni piekarniku. 


Lukier:
Do dekoracji pierników przygotowuję najprostszy lukier. Nie wykorzystuję barwników spożywczych. Lukier przygotowuję mieszkając  białko z około 1,5 szklanki cukru pudru.

Poniżej pomysł na smakowity świąteczny upominek :)




Życzę smacznego!

Aga


środa, 2 stycznia 2013

Muffiny czekoladowe z nutellą



Swoją przygodę z pieczeniem zaczęłam od muffinów. Chyba nie ma nic łatwiejszego. Jeśli więc chcielibyście zacząć piec ale nie wiecie jak się za to zabrać, proponuję muffiny. Przepisów na muffiny są tysiące ze spokojem wystarczyłoby ich Wam na każdy dzień roku. Poza tym nie mogą się  nie udać – no chyba, że będziecie za długo trzymać je w piekarniku lub zapomnicie dodać proszku do pieczenia lub sody. Przepis wzbogacony przeze mnie o nutellę zaczerpnięty stąd.

Składniki na 12 muffinek
2 szklanki mąki
pół szklanki cukru
2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
2 czubate łyżki kakao
pół szklanki oleju
1 jajko
szklanka mleka
12 łyżeczek nutelli
tabliczka czekolady pokrojonej w dosyć grubą kosteczkę

W jednej misce mieszam ze sobą wszystkie suche składniki: mąkę, cukier, proszek do pieczenia, kakao i czekoladę. W drugiej wszystkie mokre: olej, jajko, mleko. Mokre składniki dodaję do suchych – mieszam do połączenia. Papiliotki (lub inną formę do muffinek) wypełniam do połowy wysokości. Do każdej muffinki nakładam jedną łyżeczkę nutteli. Przykrywam nutellę resztą ciasta tak aby papilotki były wypełnione do ¾ wysokości. Piekę ok. 20 minut w temperaturze 180 stopni – do tzw. suchego patyczka.