Najpierw wszyscy na potęgę opychali się pączkami, później
zmuszali się do pizzy. Co za czasy, że jakieś wymyślone święta kierują naszymi nawykami
żywieniowymi. Przyznam szczerze, że w tłusty czwartek pączków zjadłam w liczbie
dwa (przepyszne, z różą), choć do pączków żywię miłość ogromną i nieodżałowaną jednak tamten czwartkowy rumor wokół nich nie spowodował szału smażenia czy
jedzenia pączków. Na wszystko jest pora, a najlepszą wskazówką są moje własne
zachcianki, które wyznaczają swoje własne pory i terminy dla takich kulinarnych
świąt.
Chociażby biały barszcz, przez niektórych zwany żurkiem.
Jednoznacznie kojarzy się z Wielkanocą, a ja tu proszę Państwa w samym środku
zimy (ten śnieg chyba nigdy się nie rozpuści...) mam ochotę na biały barszcz z
jajkiem. Cóż, że niemodny wśród blogerów kulinarnych u których królują teraz wielkanocne mazury i baby ;-)
Składniki:
2 kółeczka
surowej białej kiełbasy
1 średniej
wielkości cebula
1 marchewka
1 pietruszka
(korzeń i natka)
4 listki
laurowe
Majeranek (2
łyżki)
Tymianek
(łyżeczka)
Kilka ziaren
ziela angielskiego
Klika ziaren
pieprzu
3 ząbki czosnku
2 suszone
grzyby
Ocet jabłkowy
(ok. pół szklanki )
Łyżeczka octu
Sok z ćwiartki
cytryny
Chrzan
4 jajka
ugotowane na twardo
Kwaśna
śmietana
Biały barszcz
przeważnie gotuję na zakwasie przygotowanym wcześniej z wody, mąki pszennej
razowej i czosnku. Jednak nie zawsze uda mi się zaplanować wszystko trzy dni
wcześniej więc barszcz ma również opcję „dla leniwych” (zamiast zakwasu dodaję
ocet jabłkowy, chrzan i sok z cytryny).
Zupa jest równie pyszna :-)
Suszone
grzyby zalewam niewielką ilością wrzątku. Czosnek drobniutko siekam, marchewkę
i pietruszkę kroję w kostkę a cebulę w piórka . Na patelni rozgrzewam oliwę,
wrzucam warzywa, czosnek, grzyby,
doprawiam majerankiem i tymiankiem. Blanszuję przez około 5 minut.
Do garnka
wlewam ok. 2 litry wody, na dnie układam białą surową kiełbasę. Dodaję warzywa
z patelni, liście laurowe i ziele angielskie. Gotuję wszystko przez około 15 minut (gdy kiełbasa jest
grubsza – nieco dłużej). Następnie wyjmuję kiełbasę i odcedzam wywar. Do odcedzonej zupy dodaję zakwas (lub jedynie
ocet winny i sok z ćwiartki cytryny wymieszane z łyżeczką chrzanu i łyżeczką
octu). Czekam aż zupa się zagotuje i pozostawiam na ogniu jeszcze przez kilka
minut. Sprawdzam smak barszczu, doprawiam solą i pieprzem. Kiełbasę kroję w
plasterki. Śmietanę rozprowadzam w niewielkiej ilości ostudzonej zupy. Ozdabiam
jajkiem i świeżą pietruszką.
Jestem dokładnie tego samego zdania co Ty ! Ja też wolę zjeść coś, wtedy kiedy mam ochotę, a nie dlatego ,że jest akurat taki dzień. Ten barszcz wygląda pięknie i tak swojsko :)
OdpowiedzUsuń