Karnawał. Czas kulinarnej rozpusty. Pączki, faworki... :) Za pączki w mojej rodzinie zawsze odpowiadała Babcia Z. Babcia B za faworki ale o tym innym razem... Przyszedł moment kiedy ktoś musiał przejąć pałeczkę. Padło na mnie. Zaprosiłam więc Babcię, wzięłam notes i poprosiłam o przepis. Nie było łatwo. Babcia stosuje w kuchni taktykę improwizacji czasem nazywaną taktyką "na oko". Dlatego ważne jest aby żywo reagować na wydarzenia i zaufać swojej intuicji. Jeśli ciasto wydaje nam się za twarde - dodajemy więcej mleka. Jeśli za rzadkie - mąki. Podobnie ze smażeniem, musimy obserwować jak działa nasz piec. Do dzieła! :)
Składniki na ok 25 pączków (zależy od wielkości):
0,5 kg mąki pszennej
6 żółtek
125 g masła
50 g drożdży świeżych
ok 300-350 ml mleka
2 łyżki spirytus
4 łyżki cukru
szczypta soli
cukier puder
cukier wanilinowy
olej
Nadzienie - co lubimy. U mnie do połowy pączków słoik wiśni do drugiej powidła śliwkowe - wszystko kupne (niestety :))
Sposób przygotowania:
Zaczynam od przygotowania rozczynu z drożdży. Dróżdże mieszam z łyżką mleka i łyżką cukru do momentu aż nie będzie grudek. Odstawiam pod przykryciem w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok 10-15 minut.
W misce mikserem mieszamy 6 żółtek, 3 łyżki cukru oraz szczyptę soli.
Gdy drożdże "urosną" dodaję je i mąkę do żółtek. Mieszam. W międzyczasie roztapiam masło. Dodaję ok 125 ml mleka do ciasta i rozpoczynam wyrabianie (ręcznie lub mikserem z końcówką do ciasta drożdżowego). Po chwili dodaję kolejne 125 ml mleka (reszta zostawiam i dodaję w przypadku gdy ciasto będzie zbyt twarde). Dodaję połowę roztopionego masła i kontynuuję wyrabiania. Po chwili dodaję resztę masła. Ciasto należy wyrabiać do momentu kiedy lśniące i słabo klejące (trochę kleić się powinno ale nie za bardzo).
Odstawiam do wyrośnięcia na ok. godzinę.
Z wyrośniętego ciasta biorę po kawałku, podsypuje mąką i lekko rozpłaszczam. Nakładam farsz i składam. Następnie formuję coś na kształt kulki. Pączki układam w odstępach ok. 4 cm. Zostawiam do wyrośnięcia na ok. 30 min.
Do niezbyt wysokiego, szerokiego garnka wlewam olej tyle by sięgał do połowy wysokości pączka - pączki powinny w nim pływać i nie dotykać dna. Olej podgrzewam powoli do momentu aż zacznie lekko skwierczeć (jeśli będzie zbyt gorący pączki od razu staną się zbyt ciemne). Smażę ok 5 minut, po 2,5 minuty z każdej strony. Drewnianym patyczkiem wkuwam się w pączka by sprawdzić czy nie jest surowy (ciasto nie powinno przyklejać się do patyczka). Ważne jest wyczucie pieca. Warto pierwszą partię - 1 lub 2 pączki usmażyć na próbę na początku żeby zobaczyć jak to działa.
Usmażone pączki wykładam na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem aby pozbyć się nadmiaru tłuszczu. Posypuje pączki cukrem pudrem wymieszanym z cukrem wanilinowym. Pączek sam w sobie nie jest bardzo słodki więc nie żałuję mu cukru:)
Smacznego!
J.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz